Dyspenseria – czyli właściwie co?
Pewnego dnia szedłem wspólnie z CannabisGirl i dwoma znajomymi przez miasto. Mamy wolny dzień, nigdzie nam się nie spieszy. W trakcie spaceru w oko wpada mi zielony szyld sklepu z charakterystycznym listkiem. Wskazuje nań palcem i mówię:
– O! Patrzcie – dyspenseria!
W odpowiedzi słyszę:
– A co to?! A… Że sklep z CBD?
Ta sytuacja zainspirowała mnie do napisania tego artykułu, jak i założenia całej strony.
Dyspenseria – to moje autorskie określenie na sklepy z produktami konopnymi.
Jaka jest etymologia tego słowa? Cóż, w przeddzień wspomnianej wyżej sytuacji oglądałem: „Rodzinkę w oparach” (Disjointed). Tam padało często słowo „Dispensary” w nawiązaniu do głównego miejsca akcji – sklepu z ziołem. Słowo to tak często przewijało się w serialu jak i w innych amerykańskich filmach o tematyce konopnej, że bezwiednie przyjąłem jako tłumaczenie sklepu z zielskiem słowo: dyspenseria.
Jak się okazuje poprawne tłumaczenie tego słowa to: ambulatorium, przychodnia lub apteka.
Jest tak dlatego, że początki legalnej marihuany w Stanach Zjednoczonych mają „korzenie medyczne”. Na początku była legalizacja medycznej konopi indyjskiej, później dopiero rekreacyjnej. Sklepy ze specjalną koncesją na sprzedaż produktów konopnych (przede wszystkim na konopie indyjskie z THC) są określane mianem dispensary. W dzisiejszych czasach nie używa się już raczej tego słowa na innego rodzaju przychodnie, a jego pochodzenie medyczne jest powoli zapominane…

Ja i nasz zespół nie zamierzamy rezygnować ze słowa dyspenseria. To słowo nam tak przypasowało, że teraz nazywamy tak każdy sklep z CBD czy konopiami. Chcielibyśmy by przyjęło się to powszechnie – by stało się to profesjonalnym określeniem na ten rodzaj sklepów…
Ale to już nie od nas zależy, a m.in. od Was – Drodzy Czytelnicy! Podzielcie się z nami w komentarzach, co uważacie o tym słowie i czy Wam również to słowo wpadło w ucho?
Dodaj komentarz